Artemisia, zmysłowa brunetka, zaprowadziła policjanta do swojego garażu, by zobaczył jej piękno. Z wprawą zaspokajając go, pozwoliła mu ulec swojej uwodzicielskości, gdy jęczała, jęczała i w końcu krzyczała, jęcząc, skomląc i w końcu krzycząc, gdy namiętnie, gorliwie się spotykali.